Ukorz się grzeszniku!

Ukorz się grzeszniku, albowiem oko Świętej Inkwizycji Nieśmiertelnego Imperatora Ludzkości spogląda już w twoją stronę. Jeżeli wyznasz swe winy-czeka cię odkupienie w oczach Imperatora i szybka śmierć. Jeżeli nie-stos i wieczne potępienie.

sobota, 12 czerwca 2010

Da Battaille Grande

Cóż, lato tuż-tuż. Niebawem na okres wakacyjny zamkną klub osiedlowy, z którego gościnności (i sali) korzystamy chcąc porzucać trochę kostkami i poprzestawiać figurki. Innymi słowy-to nasze przedostatnie spotkanie przed letnią labą (ostatnie będzie jutro, ale jutro kwadraciaki robią turniej więc może być ciasno). Dwa i pół miesiąca to trochę długo, postanowiłem więc zorganizować ostatnią bitwę w sezonie. Bitwę konkretną i z rozmachem, nie jakiś pitu-pitu na 2k, ale iście apokaliptyczną bitwę na 10000 punktów na stronę. Jako że graczy z taką armią u nas nie ma, więc zebrałem kogo mogłem i tak punktualnie o godzinie 12.15 rozpoczęła się Da Battaille Grande. Trzy stoły, ze trzy setki modeli, mnóstwo kostek, dużo nadziei na dobrą zabawę.
Przy stole zebrali się:
-Czarny (Tyranidzi)
-konri (Orki)
-Cezar (Imperialna Gwardia)
-ja czyli Bananovitch (szeroko rozumiana Inkwizycja)
Oraz nasi przeciwnicy:
-Morvius (Krwawe Anioły)
-Michał (Kosmiczni Marines Chaosu)
-Konrad (Kosmiczne Wilki i Necroni)
Zabawa była niezła, niemniej z przkrością stwierdzam że tzw. "granie turniejowe" odcisnęło na moich współgraczach ogrmne piętno. W tej bitwie nie chodziło o zwycięstwo (oczywiście nikt by nie płakał że wygrał) ale o to, żeby sobie pograć inaczej niż zwykle. Ale tak naprawdę na lajcie do tego podszedł Czarny, Morvius i ja. Reszta naszych współgraczy miała trochę za duże jak na mój gust ciśnienie na zwycięstwo. W sumie trochę bez sensu, ale cóż-mentalności naszych graczy nie zmieni się z dnia na dzień.
Bitwa bitwą, nie udało nam się ze względów czasowych rozegrać całej (założenia były takie, ze ostatni żołnierz na polu bitwy wygrywa), ale grało się (oprócz kilku zgrzytów) bardzo fajnie. Dużo strzelania, trochę walki wręcz-tak jak być powinno. Wynik niby nieważny, ale pewnie było coś w okolicach remisu z nieznaczną przewagą naszych przeciwników. Cóż, jeżeli na 9 sejwów na 25 wyrzuca się 5 jedynek to nie ma o czym nawet gadać;)
Refleksja pierwsza na dziś, bo i tak post jest już przydługi :P
Baneblade jest PRZE-SA-DZO-NY. Ma siłę ognia większą niż trzy Land Raidery i z pięć razy taką przeżywalność. Oczywiście, jak wszystko, jest do ubicia, niemniej dobrze, że był po mojej stronie stołu i to nie do mnie strzelał :P
Refleksja druga i kończę dzisiejszy wpis:
Turnieje niszczą 40k. Ludzie tak się przyzwyczaili do robienia turniejowych rozpisek, że inaczej już nie umieją. Nawet w grze towarzyskiej, gdzie można wystawić coś innego niż utarty schemat i po prostu się pobawić, wystawią się to, co na turniej. Przykre, bo możliwości jest wiele i to w każdej armii, a korzysta się z dosłownie kilku...
Zapraszam do obejrzenia fotek z Da Battaille Grande.

Pierwsz raz zawsze boli?

To się dopiero okaże ;) To mój pierwszy kontakt z blogowaniem. Mam nadzieję że jakoś to dalej pójdzie :)